-Co?!
-Och, Blaise, ja...
-... żartuję! Jasne, że za Cibie wyjdę! - powiedziała Ginny i rzuciła się Blaise'owi w ramiona. Wszyscy w Wielkiej Sali odetchnęli z ulgą.
-I faktycznie mówi się, że co rude to wredne - powiedział Blaise i pocałował Ginny po czym włożył jej na palec pierścionek.
-Ja Ciebie też, Blaise - powiedziała Ginny
-I kto tu niby lubi żarty, heh? I ona ma niby być moją żoną?
-Och, Diabełku, nie gniewaj się - szepnęła Ginny do Blaise'a
-Chodź to nie koniec niespodzianki - odparł Blaise i porwał Ginny ze szponów Wielkiej Sali
***
-Wow.
-...
-...
-Masz rację. Wow. Nigdy nie myślałem, że Ruda tak się zachowa.
-No cóż, jest w ciąży. Wybaczone. - szepnęła Hermiona do swojego chłopaka.
-Jakkolwiek. Skoro Zabini już zaręczeni to mam dla Ciebie niespodziankę.
-Niespodziankę? Draco, wiesz co ja sądzę o niespodziankach.
-Ta Ci się spodoba. Uwierz.
-Uwierzyć? Tobie? Pff... dobre.
-Ej! Spotka Cię za to kara!
-Już się b....
Niestety - albo i stety - Hermionie nie było dane dokończyć, gdyż została dość skutecznie uciszona przez Dracona. Jak? Po prostu ją pocałował.
-Chyba polubię takie kary - powiedziała i przyciągnęła chłopaka do siebie by go pocałować.
***
-Draco, ja naprawdę nie lubię niespodzianek.
-Ale ja lubię!
-Długo jeszcze?
-Salazarze, jak ja mogę się z Tobą spotykać.
-Cóż, Salazarem to ja nie jestem, ale skoro lubisz to Ci nie zabronię - powiedziała złośliwie Hermiona
-Nie bądź złośliwa. Otwórz oczy już jesteśmy na miejscu.
Gryfonka otworzyła oczy i zaniemówiła. Stała na brzegu łąki. W oddali widziała jezioro i las.
-Draco...
-Wiem, wiem, jestem super chłopakiem.
-I na dodatek niezwykle skromnym. - dodała ze śmiechem dziewczyna.
-Choć, to nie wszystko.
-Nie wszystko?
Draco podprowadził ją kawałek i Miona zauważyła rozłożony koc z jedzeniem i . . . szampanem.
-Chcesz mnie upić i uwieść?
-A dasz się?
Hermiona nie odpowiedziała tylko pokręciła głową.
-Dlatego szampan jest dla mnie.
-Jesteś kochany.
***
Dni w Hogwarcie leciały bardzo szybko i nim uczniowie się obejrzeli został dzień do Balu Poległych.
Hermiona i Ginny chodziły poddenerwowane, ponieważ Wiktoria nie wysłała im jeszcze sukienek. Dziewczyny siedziały w Wielkiej Sali i jadły obiad, próbując się nie przejmować, że nadal nie mają sukienek, gdy nagle do Wielkiej Sali wleciały cztery sowy niosąc wielki pakunek. Gdy sowy zatrzymały się przed dwoma Gryfonkami dziewczyny popatrzyły na siebie i uśmiechnęły się. Hermiona wyciągnęła list i go rozwinęła tak aby Ginny też mogła go przeczytać.
Droga Hermiono i Ginny,
wybaczcie mi, że dopiero dziś wysyłam sukienki, ale miała lekki poślizg w czasie.
Na szczęście już wszystko dobrze. W ramach zadośćuczynienia w paczce macie nie tylko sukienki na oba bale ale także buty i dodatki. Mam nadzieję, że mi wybaczycie dzięki temu :)
Jak tam u Was? Jak się czujecie? Szczególnie Ty Ginny. Wszystko dobrze? Na szczęście już jutro się widzimy! Więc może uda Nam się poplotkować!
Całuję,
Wiktoria
Dziewczyny zjadły i nieśpiesznie wyszły z Sali, odprowadzone uważnymi spojrzeniami dwójki Ślizgonów.
------------------------------------------------------
I AM BACK!!! A przynajmniej mam taką nadzieję.